W sumie, nawet nie wiem kiedy ostatnio pisałam. Ale czuje się źle. Czuje się koszmarnie. Czuje się załamana, tak bardzo, że chyba sobie z tym nie poradzę.
Spokojnie, jak mam zajęcie (a ostatnio nie mogę narzekać na brak zajęć bo sesja, zaliczenia, kolokwia) to nie myślę. I w sumie wtedy jest najlepiej. W sumie jak jestem w domu, to też nie myślę, skupiam się na teraźniejszości. Ale jak zamykam drzwi swojego pokoju na stancji, to nie jest dobrze.
I tak na prawdę to jeszcze nigdy nie czułam się tak samotna jak teraz. Mimo, że mam wszystko, to nie mam niczego. Mam kilku na prawdę wartościowych ludzi obok siebie, którzy pomogą mi we wszystkim, mam najukochańszą mamę na świecie i durne, pocieszne rodzeństwo, ojciec na swój sposób też jest spoko. Tylko jeszcze nigdy nie płakałam tak często. Nigdy tak, jak w ostatnim czasie. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na tylu osobach naraz, nigdy nie czułam, że nie mogę nikomu ufać. To jest straszne, gdy patrzę w oczy osobom, którym ufałam bezgranicznie, a czuje, że już nigdy więcej im nie zaufam. Gdy oglądam zdjęcia i czuje, że już nigdy nie będę tak szczęśliwa jak wtedy. Gdy czuję, że zmarnowałam sobie życie.
Dodatkowo przeze mnie śmierdzi całe mieszkanie, bo nawet popcornu nie umiem w mikrofalówce zrobić.
Życie niemal na pewno ma sens.
niedziela, 22 stycznia 2017
wtorek, 16 lutego 2016
" Wiesz co? W końcu trafiłaś dobrze, ja znam Łukasza i wiem, że bedziesz z nim szczęśliwa" <33
A do tego mam super przyjaciół, ludzi, którzy dodają mi siły, którzy modlą się za mnie, czasami się ze mnie pośmieją, ale wierzą we mnie tak samo jak ja wierzę w nich!
Takich ludzi można spotkać tylko na pielgrzymkać <3
A do tego mam super przyjaciół, ludzi, którzy dodają mi siły, którzy modlą się za mnie, czasami się ze mnie pośmieją, ale wierzą we mnie tak samo jak ja wierzę w nich!
Takich ludzi można spotkać tylko na pielgrzymkać <3
Mam wspaniałą mamę, durnowate, szalone rodzeństwo, czsami nawet tato bywa okej.
Zaliczyłam sesję.
W końcu jest tak jak być powinno !
Zaliczyłam sesję.
W końcu jest tak jak być powinno !
czwartek, 21 stycznia 2016
Nie dorosłam jeszcze. I wiecie? Wcale mi się do tego nie śpieszy.
Tak na prawdę to siędzę i myślę co ja robię ze swoim życiem.
Chciałabym być znowu małą dziewczynką, którą obchodzi tylko to, czy jak przyjedzie do babci to będzie się bawić w chowanego, tylko to, czy na placu zabaw jest wystarczająco dużo osób by pograć w palanta. Chciałabym być znowu małą dziewczynką, która za każdym razem gdy idzie za stodołę dziadków czuje takie ogromne szczęście, wiart na sobie, widzi dookoła zielone drzewa i czuje się tak bezpiecznie i tak dobrze. Chciałabym móc pobiegać bosymi stopami bo gorącym asfalcie, ewentualnie parzącym piasku. Przespacerować się do lasu i spowrotem. Chciałabym tak po prostu wejść na drzewo, usiąść na nim, nigdzie się nie śpieszyć, niczego się nie bać, no może prócz tego w jaki sposób w końcu zejść z tego drzewa. To wszystko to były najlepsze lata, a ja jeszcze wtedy nie umiałam tego docenić. Myślę, że ja do dzisiaj nie umiałam tego docenić.
No bo co? Teraz siedzę w tym Lublinie, skończył się film, Wiolka śpi, Mikołaj pewnie też. A tak właściwie po co ja tutaj siedzę? Po co ludzie robią coś, czego tak na prawdę nie chcą, zamiast żyć tak jak chcą, tam gdzie chcą i z kim chcą ? Te ostatnie pół roku przypomniało mi co jest ważne w życiu. Przez ostatnie 3 lata żyłam w jakimś zaślepieniu, nawet nie umiem tego bardziej odpowiednio nazwać. Żyłam tylko i wyłącznie pod dyktando kogoś innego, kto nie kierował się moim dobrem, tylko swoim. A teraz jest zupełnie inaczej. Teraz jest tak jak kiedyś. Ale co z tego? Co z tego, skoro ja i tak nie mogę robić tego czego chce?
Okey, skończę studia. No i? Dalej zamiast żyć tak jak chce i tak by mi było dobrze będę żyć życiem innych. Moje życie będzie wraz skupione na problemach innych, a nie na moich problemach.
Zdałam sobie sprawę z tego, ze już nigdy nie będzie tak jak wtedy kiedy byłam mała. Wszystko jest nie tak. Przez to miasto nie mogę iść nawet na cmentarz z okazji Dnia Dziadka. Nie mogę nic. Prócz stresu, wyścigu szczurów, nienawiści innych, głupoty ludzkiej, naiwności. Jest tak dziwnie.
Dorosłość? Czy to ma tylko i wyłącznie polegać na tym, że nie widuje bliskich i Łukasza wtedy kiedy chce, tylko wtedy kiedy "mi pozwolą" ? Przeżywam jakiś wewnętrzny bunt, a sama nawet nie wiem przed czym się buntuje. Przed studiami? Lublinem? A może przed samą sobą?
W porządku. Uspokoiłam się trochę. Wracam do łóżka. Łukasz śpi, wszyscy spią, wiec musiałam napisać tutaj. Tak patrzę przez okno i albo jest pełnia, albo na dniach będzie, bo nie dość że durnoty mi się śnią po nocach, to jeszcze jakieś załamania nerwowe przechodzę.
Pozdrawiam,
Ewa.
Tak na prawdę to siędzę i myślę co ja robię ze swoim życiem.
Chciałabym być znowu małą dziewczynką, którą obchodzi tylko to, czy jak przyjedzie do babci to będzie się bawić w chowanego, tylko to, czy na placu zabaw jest wystarczająco dużo osób by pograć w palanta. Chciałabym być znowu małą dziewczynką, która za każdym razem gdy idzie za stodołę dziadków czuje takie ogromne szczęście, wiart na sobie, widzi dookoła zielone drzewa i czuje się tak bezpiecznie i tak dobrze. Chciałabym móc pobiegać bosymi stopami bo gorącym asfalcie, ewentualnie parzącym piasku. Przespacerować się do lasu i spowrotem. Chciałabym tak po prostu wejść na drzewo, usiąść na nim, nigdzie się nie śpieszyć, niczego się nie bać, no może prócz tego w jaki sposób w końcu zejść z tego drzewa. To wszystko to były najlepsze lata, a ja jeszcze wtedy nie umiałam tego docenić. Myślę, że ja do dzisiaj nie umiałam tego docenić.
No bo co? Teraz siedzę w tym Lublinie, skończył się film, Wiolka śpi, Mikołaj pewnie też. A tak właściwie po co ja tutaj siedzę? Po co ludzie robią coś, czego tak na prawdę nie chcą, zamiast żyć tak jak chcą, tam gdzie chcą i z kim chcą ? Te ostatnie pół roku przypomniało mi co jest ważne w życiu. Przez ostatnie 3 lata żyłam w jakimś zaślepieniu, nawet nie umiem tego bardziej odpowiednio nazwać. Żyłam tylko i wyłącznie pod dyktando kogoś innego, kto nie kierował się moim dobrem, tylko swoim. A teraz jest zupełnie inaczej. Teraz jest tak jak kiedyś. Ale co z tego? Co z tego, skoro ja i tak nie mogę robić tego czego chce?
Okey, skończę studia. No i? Dalej zamiast żyć tak jak chce i tak by mi było dobrze będę żyć życiem innych. Moje życie będzie wraz skupione na problemach innych, a nie na moich problemach.
Zdałam sobie sprawę z tego, ze już nigdy nie będzie tak jak wtedy kiedy byłam mała. Wszystko jest nie tak. Przez to miasto nie mogę iść nawet na cmentarz z okazji Dnia Dziadka. Nie mogę nic. Prócz stresu, wyścigu szczurów, nienawiści innych, głupoty ludzkiej, naiwności. Jest tak dziwnie.
Dorosłość? Czy to ma tylko i wyłącznie polegać na tym, że nie widuje bliskich i Łukasza wtedy kiedy chce, tylko wtedy kiedy "mi pozwolą" ? Przeżywam jakiś wewnętrzny bunt, a sama nawet nie wiem przed czym się buntuje. Przed studiami? Lublinem? A może przed samą sobą?
W porządku. Uspokoiłam się trochę. Wracam do łóżka. Łukasz śpi, wszyscy spią, wiec musiałam napisać tutaj. Tak patrzę przez okno i albo jest pełnia, albo na dniach będzie, bo nie dość że durnoty mi się śnią po nocach, to jeszcze jakieś załamania nerwowe przechodzę.
Pozdrawiam,
Ewa.
poniedziałek, 18 stycznia 2016
środa, 13 stycznia 2016
Jest super, jest super więc o co Ci chodzi?
Dzisiaj zrobiłam sobie wagary, bo pisanie z Łukaszem do 4 rano, gdy ma się być o 7:30 na uczelni nie jest zbyt dobrym pomysłem. Dodadkowo znowu boli mnie głowa...
Jest u nas Krzysiek, ciągle sie coś tłuką z Wiolką, jakieś durnoty oglądają, idzie z nimi zwariować.
W sobotę byłam z Kochaniem na weselu. Co prawda nie byliśmy tam zbyt dlugoooo ale było bardzo fajnie. Ma strasznie sympatyczną rodzinę. Wgl wszystko jest sympatyczne. Resztę nocy i niedzielę spędziliśmy na Stokrotki. Bardzo lubię jak spędzamy tyle czasu wspolnie.
Jest u nas Krzysiek, ciągle sie coś tłuką z Wiolką, jakieś durnoty oglądają, idzie z nimi zwariować.
W sobotę byłam z Kochaniem na weselu. Co prawda nie byliśmy tam zbyt dlugoooo ale było bardzo fajnie. Ma strasznie sympatyczną rodzinę. Wgl wszystko jest sympatyczne. Resztę nocy i niedzielę spędziliśmy na Stokrotki. Bardzo lubię jak spędzamy tyle czasu wspolnie.
Koooocham <3
czwartek, 17 grudnia 2015
wtorek, 15 grudnia 2015
Trzy zapałki kolejno...zapalone nocą...
Nie wybieram się dzisiaj na uczelnię. Nie mam ani ochoty, ani siły, ani humoru. Nie i już.
Czemu mnie to tak męczy?
Na szczęście wracam już w piątek do domu. Niestety w piątek mam kolokwium z kierunków...potem wykład, potem technologia, potem warsztaty...a potem Łukasz <3 i do domu. I kolędy w audi. Chcę chcę chcę.
Szukam prezentu dla mamy i nie mam zupełnie pomysłu...ale coś wymyślę :)
Dobra, lece oglądać szpilki ! :)
Czemu mnie to tak męczy?
Na szczęście wracam już w piątek do domu. Niestety w piątek mam kolokwium z kierunków...potem wykład, potem technologia, potem warsztaty...a potem Łukasz <3 i do domu. I kolędy w audi. Chcę chcę chcę.
Szukam prezentu dla mamy i nie mam zupełnie pomysłu...ale coś wymyślę :)
Dobra, lece oglądać szpilki ! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)