piątek, 30 sierpnia 2013

nie rozumiem słów, którymi mówią do mnie inni.

'Już nie wiem co jest dla mnie dobre i czy jestem sobą
Moje myśli są chore tylu ludzi nie jest obok`


Przeżywam kolejny trudny okres w moim życiu. Nie jest on spowodowany tym że jest coś nie tak. Akurat mam wszystko.
Mam rodzinę, która czasami ma mnie w dupie i która nie liczy się z moim zdaniem. Wbrew pozorom nie jest w niej cudownie. Ja nie czuje się jak w rodzinie. Każdy na siebie warczy. Nie ma do kogo się odezwać. Czasami tylko uda mi się porozmawiać z mamą a tak to siedzę i tylko z przymusu odpowiadam na pytania. Nie lubię spędzać czasu w domu, bo mnie to zabija. Ja potrzebuje ludzi, potrzebuje oderwać się od codzienności, od problemów. 
Mam przyjaciół. Mam Edytę i Kamila. Edyta stara mi się zawsze doradzić, trzymamy się już długi okres razem, może jeszcze nie do końca jesteśmy ze sobą zżyte ale czasami wydaje mi się że gdyby nie ona nie poradziłabym sobie. Nie zawsze idę do niej ze swoimi problemami, bo jestem przyzwyczajona że albo ktoś sam pyta się mnie czy wszystko w porządku albo sama próbuję problemy rozwiązać. Może powinnam więcej mówić o sobie.
Kamil mieszka daleko, przyjeżdża tu na niecałe dwa miesiące, na ferie i święta. Znam go może od niecałych dwóch lat. Ale to człowiek dla którego stałam się ważna mimo tego że wie już o mnie prawie wszystko. On siedzi przed tym swoim monitorem i czyta te wszystkie durnoty które do niego piszę. Zawsze podnosi mnie na duchu i sprawia, że uśmiecham się mimo wszystko. Kamil stara się każdego dnia zmienić moje nastawienie do samej siebie. Wmawia mi że nie jestem gruba, że jestem piękna, że jestem wspaniała i na prawdę widzę jak bardzo się stara w naszej przyjaźni. Mogę mu powiedzieć wszystko, zawsze wysłucha, zawsze będzie, oczywiście nie fizycznie bo dzieli nas dużo kilometrów ale duchowo.
Mam znajomych.  Jako takich. Mogę pogadać sobie z Mileną, z Wiolą, z Iwoną to chyba moje jedyne koleżanki takie bliższe. Mogę pogadać sobie z Kamilem i z Mackiem tylko ze to zawsze jest rozmowa dla jaj, ale lubię z nimi spędzać czas. Mogę napisać do Kuby i czasami do Jaszczuka.  I na tym mój krąg kolegów i koleżanek się zamyka.
Nie wiem czemu straciłam tak wielu bliskich mi ludzi. Ja się zmieniłam, oni się zmienili. To naturalne. Ale odnoszę wrażenie, że nawet gdybym znów miała przebywać z nimi to nie dopasowałabym się do nich.
Zaczęłam być jakaś skryta w sobie, nie ufna. Wolę posiedzieć ostatnio w domu niż iść na imprezę. Nie mam na nic ochoty, bez życia jestem.

Patrzę i martwię się. Martwię się tym co widzę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz