3 lipca 2013
Dzień w końcu udany. Spałam do 11 a potem do 15 grałam na gitarze słuchając Dżemu, Pidżamy i Happysadu. Potem trzeba było ogarnąć dom i siebie w sumie też.
Potem w końcu wieczór z Kamilem i resztą. Boże jak miło. Tylko Kamil taki mało rozmowny był coś -,-
Foch jak stąd do Katowic.
K: Pachnie deszczem.
E: Który to!?
Hahahahaha świry.
Ja wiedziałam , że Ziutek po 6 piwach i z zapaleniem spojówek to nie jest dobry pomysł. Dodatkowo jeśli chce jeszcze przerzucić szklaną butelkę przez przystanek. Taki piękny deszcz szkła proszę ja Ciebie.
Kamil na mnie krzyczy. Krzyczy że nie jestem gruba. Jak to nie ładnie tak kłamać!
W końcu czułam się jak kiedyś. Może tak nie do końca. Ale chociaż na te kilka godzin czułam się tak jakby to wszystko co wydarzyło się w moim życiu nigdy nie miało miejsca. Dziękuję.
Jutro gitara. Później może znów wyjdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz